Współczesne samochody wyścigowe osiągają zawrotne prędkości w zaledwie kilka sekund. Co z tego, jeśli nie ma gdzie sprawdzić ich możliwości? Okazuje się, że jest wyjście – własny tor wyścigowy!
Artykuł zaczniemy od historii pewnego Australijczyka. Dean Wills – bo o nim mowa w roku 1996 stracił swoje prawo jazdy. Jak twierdził, chciał przetestować możliwości swojego samochodu, a był nim Ferrari Testarossa. Na obrzeżach Sydney była idealna prosta, którą wypatrzył sobie Dean, niestety była tam też policja. Zabranie prawa jazdy nie powstrzymało naszego bohatera przed ściganiem się. Na koncie musiał mieć kilka wolnych milionów, ponieważ zaraz po tym zdarzeniu rozpoczął budowę własnego toru wyścigowego w swoim ogródku.
Budowa trwała dokładnie trzy lata – i co ciekawe, zakończyła się pełnym sukcesem. Na posiadłości milionera znajduje się od tego czasu pełnowymiarowy tor wyścigowy, którego pętla przekracza 5 kilometrów długości. Jak sam Dean Wills twierdzi, nie jest to tor wyścigowy, a zwykła dwukierunkowa droga na jego terenie z 22 zakrętami – przed każdym widnieje ogranicznik prędkości, a na całym torze jest zakaz jej pomiarów. Niespotykana sytuacja, którą ciężko będzie powtórzyć – jest to jednak możliwe. Przybliżając troszkę koszty – budowa toru wyścigowego Deana kosztowała ponad 10 milionów dolarów. Łatwo to sobie przeliczyć na złotówki i oszacować potencjalny wydatek.
W dzisiejszych czasach samochody osiągają zawrotne prędkości. Wystarczy kilka sekund, aby rozpędziły się do 100, czasem nawet 200 kilometrów na godzinę. Co z tego, jeśli nie możemy się tymi osiągami cieszyć? Na publicznych drogach jest to niebezpieczne i do tego niezgodne z prawem. Pokonywanie własnych rekordów, pobijanie czasów okrążeń czy rekordów prędkości – to wszystko jest możliwe, niestety tylko na torze wyścigowym. W Polsce jest ich kilka, większość niestety nieczynnych. Ponadto władze torów nie zawsze pozwalają na wjazd swoim pojazdem. Kolejna sprawa to ich wiek, nie były budowane do goszczenia na nich pojazdów dzisiejszych czasów. Jakie jest więc rozwiązanie? Chyba już wiesz!
Tor wyścigowy – nawet dla amatorów w Twoim ogródku (zakładając, że masz działkę o kilku hektarach powierzchni) powinien być wykonany perfekcyjnie. W ten sposób możesz w pełni wykorzystać potencjał samochodu, moc jego silnika, aerodynamikę i zwrotność. Stworzenie toru to przede wszystkim przemyślane przedsięwzięcie, które musi być dopięte na ostatni guzik. Trzeba oczywiście zacząć od projektu dopasowanego do terenu (jego przewyższeń, spadków i nierówności). To zadanie powinno zostać wykonane przez doświadczonego inżyniera drogowca. Warto także postarać się o konsultacje profesjonalnego kierowcy wyścigowego, który wniesie ewentualne uwagi do projektu.
Budując tor, pamiętaj o nawierzchni. Wybór zależy od Ciebie – może to być tradycyjny asfalt, beton, ale nawet cegła, żwir czy żużel. Wybierz formę i kształt toru – spora ilość prostych odcinków, kilka skomplikowanych zakrętów, albo nieco większa ich liczba – zdaj się na rady profesjonalistów i własne przemyślenia, a wyjdzie idealnie!
Warto zaznaczyć, że budowa toru we własnym “ogródku” jest możliwa i wcale nie niezgodna z prawem. Trzeba jednak pamiętać, że zabierze sporą ilość powierzchni i zmieni nieco krajobraz. Za to oferuje niezapomniane wrażenia i uśmiech na twarzy kierowcy. Pamiętaj, że będąc właścicielem toru, możesz się nim dzielić, a nawet na nim zarabiać. Organizuj wyścigi, turnieje, komercyjne lub niekomercyjne zawody, aby razem z innymi, którzy dzielą Twoją pasję cieszyć się z jazdy samochodami sportowymi po dobrze przygotowanej do tego nawierzchni. Oczywiście nie możesz wtedy zapomnieć o infrastrukturze wokół toru jak trybuny, restauracje, łazienki i wiele więcej!
(fot. pixabay.com)