Sezon 2021 okazał się wyjątkowo udany dla zespołu Red Bulla, który prowadzi zarówno w klasyfikacji kierowców, jak i konstruktorów. Niemniej jednak, zespół zdaje sobie sprawę z czyhających za rogiem regulacji, które w przeszłości dokuczały między innymi Kubicy.
W 2008 roku, Robert Kubica, dzięki triumfowi w Grand Prix Kanady, dostał się na fotel lidera Mistrzostw Świata. Do dziś trwa dyskusja odnośnie tego, czy Polak miał szansę o walkę o tytuł do samego końca sezonu. To wszystko dlatego, że zespół Kubicy, BMW Sauber, po jego wygranej zrezygnował z dalszych prac nad bolidem i rzucił się w wir pracy nad przystosowaniem maszyny do zmieniających się przepisów. Efekt? Kubica skończył sezon na 4. miejscu, a w 2009 roku tylko raz skończył wyścig na podium.
Nietrudno zauważyć podobieństwa między sytuacją sprzed 13 lat i obecną zagwozdką Verstappena i zespołu Red Bulla. Holender dysponuje świetnym bolidem, który zagwarantował mu pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej po 6. rundach Grand Prix. Verstappen może się obecnie pochwalić czteropunktową przewagą nad największym konkurentem – Lewisem Hamiltonem.
Niemniej jednak, wszyscy zdajemy sobie sprawę ze zbliżającej się rewolucji w świecie Formuły 1. Zespół Red Bulla znalazł się na rozdrożach dróg i musi odpowiedzieć na pytanie, czy lepiej skupić się wyłącznie na obecnym sezonie, czy też pójść ścieżką BMW Sauber?
(Fot. Interceptor73 – https://www.flickr.com/photos/79618484@N02/48733228773/in/album-72157710815524681, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=95145423)