Które partie mięśni są najbardziej obciążone podczas rajdów i wyścigów?

Autor:
Data publikacji:
Kategoria:
Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis
Które partie mięśni są najbardziej obciążone podczas rajdów i wyścigów?

Prowadząc nowoczesny samochód po ulicach miasta czy w trasie może nam się wydawać, że jest to bardzo łatwa i niewymagająca wiele czynność. Wystarczy jednak wyjechać na tor i spróbować sportowej jazdy, aby przekonać się, że nie zawsze tak jest!

Kondycja fizyczna i wytrzymałość przede wszystkim

Wystarczy wykupić kilkanaście minut na miejskim torze kartingowym, aby przekonać się, że wyczynowa jazda wymaga naprawdę sporo od naszego ciała. Tego typu pojazdy nie posiadają wspomagania kierownicy, więc zmiana kierunku następuje wyłącznie przy użyciu siły naszych rąk. 

Co więcej, opony są nierowkowane i – przynajmniej nowe – zapewniają niezłą przyczepność, jeszcze zwiększając wysiłek. Gokart nie ma też praktycznie żadnego zawieszenia, zatem wszystkie wstrząsy przyjmujemy bezpośrednio na ciało.

Jeżeli jesteśmy na to nieprzygotowani, nawet krótką przejażdżkę możemy zakończyć zupełnie zmęczeni, a następnego dnia obudzimy się obolali. Dlatego właśnie w sporcie samochodowym tak ważne są kondycja fizyczna oraz sprawność mięśni, a kierowcy trenują przynajmniej kilka razy w tygodniu, żeby utrzymać formę. Aby mieć pojęcie o skali wysiłku, wystarczy powiedzieć, że podczas trzydniowego rajdu na szutrowej nawierzchni kierowca mistrzostw świata spali ponad 14 tysięcy kalorii.

O ile wolniejsze formuły i samochody turystyczne mają stosunkowo miękkie zawieszenie i są bardziej łaskawe dla zawodnika, to wraz z kolejnymi szczeblami drabinki spotkamy się ze sztywniejszymi, niżej zawieszonymi pojazdami generującymi dużą część przyczepności poprzez docisk aerodynamiczny – to właśnie one stanowią największe wyzwanie, a prowadzenie ich najbardziej przypomina jazdę gokartem. Z tym, że podczas zawodów w profesjonalnym sporcie spędzimy za kierownicą nie kilkanaście minut, a często wiele godzin.

Mieć głowę na karku

W przeciwieństwie do całej reszty ciała, na głowę nie zakładamy miękkiego kombinezonu, a duży i ciężki kask. Nasz kark musi znieść jego ciężar i utrzymać naszą głowę w pionie przez cały dystans intensywnej jazdy samochodem. Nawet dopuszczone do ruchu „zabawki torowe” potrafią na zakrętach generować przeciążenia boczne przekraczające 1 G – siła spychająca nasze ciało w stronę drzwi jest wtedy większa od siły grawitacji.

Startując w wyścigach czy rajdach, możemy łatwo spotkać się z przeciążeniem sięgającym do 3 G. W przeciwieństwie do reszty ciała, nasza głowa nie jest ciasno przypięta pasami do fotela i całą pracę związaną z utrzymaniem jej na miejscu muszą wykonać mięśnie karku. Jest to zdecydowanie najbardziej intensywnie trenowana przez kierowców wyścigowych część ciała, lecz nawet pomimo wprowadzania do użytku coraz to bardziej wymyślnych maszyn, wielu z nich powie, że żadna ilość godzin spędzonych na siłowni nie jest w stanie przygotować na trudy jazdy po torze. Jedną z najgorszych rzeczy, jaka może przytrafić się kierowcy z braku wytrenowania mięśni jest skurcz, który w skrajnych przypadkach zmusza do wycofania się z zawodów.

Jeżeli myślimy, że cierpienia prowadzącemu samochód złagodzi urządzenie typu HANS lub Hybrid, to możemy się mocno rozczarować. Jest to niezbędny element wyposażenia bezpieczeństwa, którego zadaniem jest chronić naszą głowę w przypadku uderzenia przed nadmiernym ruchem, którego nasz kręgosłup mógłby nie wytrzymać. Poza tym, muszą one zapewniać jak największą swobodę ruchu, bo inaczej niemożliwe mogłoby być chociażby spojrzenie w boczne lusterka.

Utrzymać kierownicę w rękach

W badaniach z 2012 roku wśród 40 uczestników wyścigów samochodów seryjnych (stock car), wszyscy wskazali górne partie ciała jako kluczowe dla swojej pracy. Poproszeni o wyjaśnienie, mówili przede wszystkim, że w przypadku awarii systemu wspomagania kierownicy, jazda może być bardzo wymagająca, a ręce są bardzo zmęczone od ciągłego trzymania kierownicy.

Zawodnicy wskazali też na nieplanowane sytuacje, jak kontakt z innym samochodem, kiedy to siła zderzenia może wyrwać kierownicę z rąk i potrzeba większej siły, aby utrzymać kontrolę nad pojazdem.

Naciskać na pedały

Podobnie jak głowa, nogi kierowcy nie są utrzymywane w fotelu i przeciążenie boczne próbuje je wypchnąć poza obrys samochodu. Mięśnie są więc obciążone od samego utrzymania ich na miejscu, nie wspominając nawet o wciskaniu pedałów. Samochody wyścigowe nie mają tempomatów, więc na prostych trzeba cały czas wciskać pedał przyspieszenia do samego końca i prawa noga rzadko kiedy ma szansę odpocząć.

Ciśnienie systemu hamulcowego w autach wyczynowych jest również dużo większe niż w przypadku modeli drogowych. Aby skutecznie zwolnić przed wejściem w zakręt, trzeba zatem wcisnąć pedał z siłą nawet 180 kilogramów – wiele razy w trakcie okrążenia. We wspomnianym wyżej badaniu z 2012 roku, część kierowców wskazała konkretnie na łydki jako najbardziej zmęczone po wyścigu mięśnie nóg.

Połączyć wszystko w całość

Kierowcy sportów samochodowych bardzo rzadko mogą się pochwalić sześciopakiem – mięśnie brzucha nie są bowiem tak istotne w jeździe samochodem, a większe znaczenie ma utrzymanie niskiej wagi. Inaczej sprawa ma się z mięśniami kręgosłupa – łączą one wszystkie kończyny ze sobą i dbanie o jego elastyczność jest koniecznością, jeśli całe ciało ma pracować jak trzeba.

Co więcej, właściwie rozbudowane mięśnie kręgosłupa mogą pomóc w trakcie wypadku – jednym z najczęstszych urazów w sporcie samochodowym jest złamanie żeber i miednicy w wyniku zatrzymania ciała w miejscu przez pasy bezpieczeństwa. Tkanka mięśniowa może w takim przypadku ochronić kluczowe organy przed przebiciem przez połamane kości.

(fot. pixabay.com)

Udostępnij:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*